Po co mi dyplom?

Zastanawiałeś się kiedyś co jest ważniejsze – wyższe wykształcenie udokumentowane odpowiednim dyplomem, czy może jednak doświadczenie zawodowe i wiedza, której uczysz się w praktyce?

 

Na przełomie Millennium, gdy byłem jeszcze młodym chłopakiem, pierwsze swoje pieniądze samodzielnie zarobiłem pracując jako kelner w restauracji w Szczawnie Zdroju. To był ten czas, gdy moi znajomi zaczynali studia, jednak mi wydawały się one wtedy zbędne, zwłaszcza, że nie do końca miałem wizję tego, co chciałbym studiować. Wolałem zarabiać pieniądze, które pozwalały mi na godne życie, zdobywałem swoje pierwsze doświadczenia zawodowe.

 

Awansowałem, zostałem managerem restauracji, zarządzałem zespołem. Wspiąłem się na kolejny szczebel, jednak kariera w gastronomii nie była pociągająca. Dlatego, gdy pojawiła się okazja, by zrobić licencję agenta ubezpieczeniowego, skorzystałem. To był czas, gdy pojawiły się OFE. Piękna idea zniszczona przez poprzedni i zaniedbana przez obecny rząd. Ale to osobny temat.

 

W tak zwanym międzyczasie byłem doradcą reklamowym w lokalnej gazecie, gdzie przekonałem się, że reklam się nie sprzedaje, tylko pokazuje klientowi potrzebę posiadania takiej reklamy. To była doskonała szkoła i pierwsza poważna styczność z marketingiem.

 

W tym samym czasie podjąłem decyzję o podjęciu współpracy, jako doradca finansowy i połączenia tego z ubezpieczeniami – w końcu licencje już miałem, chciałem to wykorzystać. Zaskakujące było, że nikt nie wymagał ode mnie studiów, czy nawet wiedzy ekonomicznej. Tu liczyły się wyniki sprzedażowe. Całą potrzebną wiedzę zdobyłem na szkoleniach z zakresu Funduszy Inwestycyjnych, Giełdy, Papierów Wartościowych, inwestowania i zarządzania kapitałem w taki sposób, by klient odnotował zysk. Kolejna szkoła, tym razem budowania trwałych i dobrych relacji z klientem.

 

Bardzo dużo pracy włożyłem, by zdobyć wiedzę, by skutecznie wykorzystywać ją w pracy. Z czasem zacząłem się tą wiedzą dzielić z innymi współpracownikami. Zacząłem intensywnie przygotowywać się do wystąpień publicznych. Uczyłem się od osób, które takie doświadczenia już miały, godziny spędzałem na samodzielnych praktykach w domu, by swobodnie mówić, nie krępować się i by umieć przekazać całą wiedzę, jaką posiadam.

 

Do tego momentu nie odczuwałem potrzeby udokumentowania moich kompetencji. Czasami zastanawiałem się, czy może jednak dyplom mi się przyda, scementuje to, nad czym pracowałem do tej pory. Ale nadal nie miałem sprecyzowanego planu: jaki kierunek byłby dla mnie najlepszy, na jakiej uczelni? Czy wybrać coś, co tylko zaakcentuje moją fachowość, czy jednak wybrać kierunek, który rozwinie mnie w nieco innej warstwie?

 

Motywatorem do podjęcia studiów była moja ambitna Żona. Sama podjęła decyzje o tym, że chce dalej się kształcić, wyznaczyła sobie nowy kierunek zawodowy. To dało mi „kopa” i przestałem tylko rozważać, a zabrałem się za solidny research możliwości.

 

I wybrałem. Przez pierwsze trzy lata poszerzałem moją wiedzę z zakresu psychologii zarządzania i łączyłem wiedzę akademicką z moją praktyką, a następne 2 lata dowiedziałem się jak skuteczniej zarządzać zasobami ludzkimi. Do mojej grupy trafili praktycy, ludzie posiadający własne biznesy, którzy tak, jak ja, chcieli poszerzać horyzonty. Dzieliliśmy się wiedzą i doświadczeniami, a ta wymiana była korzystna dla wszystkich.

 

Podejmując decyzję o zrobieniu dyplomu chciałem tylko podkreślić swoją praktyczną wiedzę i uzupełnić ją o to czego nie wiedziałem. Sądziłem, że tytuł magistra i studiów podyplomowych będzie mi wystarczać, ale… apetyt rośnie w miarę jedzenia!

 

Podczas pisania pracy magisterskiej odkryłem w sobie nowe obszary. Mając tak bogate doświadczenie, szeroką wiedzę, dlaczego nie pójść dalej i nie napisać doktoratu? Materiał przecież mam!

 

Cały proces studiowania i pisania pracy magisterskiej nie tylko przyzwyczaił mnie do ciągłej nauki, wykształcił jeszcze większą konsekwencję, ale przede wszystkim sprawił mi wiele radości. I dziękuję mojej Zonie, że jej konsekwencja i motywacja do doskonalenia siebie, popchnęła mnie w tym kierunku.

 

Wszytko, co do tej pory robiłem, robiłem z zamiłowaniem, spełniając się w tym i poszerzając zdobytą wiedzę. Uczyłem się od praktyków, nie wstydziłem się prosić o pomoc i pytać, gdy nie wiedziałem, co należy zrobić. Dzisiaj moją wiedzą dzielę się na szkoleniach i głęboko wierzę w wartość tej wiedzy.

 

„Przede mną były dwie drogi – wybrałem drogę mniej uczęszczaną i to była wielka zmiana.” – powiedział Robert Frost. Jako młody chłopak, kelner w Szczawnicy Zdroju nie znałem tego cytatu. Okazuje się, że intuicja i mój wewnętrzny głos nie zawiódł. Mam bardzo fajne życie.