Życie jest przygodą

Lubię smakować życie i staram się doceniać jego pełen wachlarz smaków. Jednak myślę, że żeby w pełni doświadczyć tego smaku należy postępować według jasno określonych przez siebie zasad, ponieważ prawdziwy smak życia pochodzi z wewnątrz nas, a nie jest generowany w otoczeniu. Przestaję kategoryzować i ujmować w schematy wszystko i wszystkich, a staję się osobą, która czuje pewność i przewidywalność tego co robi.

 

Postrzegam starych znajomych jako nowych, bo nowe jest moje spojrzenie. Świeżo spoglądam na stare sytuacje, tak jakbym widział je po raz pierwszy, bo patrzę na nie z zupełnie innego, wyższego poziomu. Zmiana w moim umyśle sprawiła, że mam przed oczami zupełnie inny świat, a to, co wydawało mi się znane, zyskało zupełnie inne, nowe barwy.

 

Rozwój osobisty jest niczym zataczanie koła po spirali w górę, lecz z każdym okrążeniem kręgi stają się coraz większe. Poruszanie się po nich pozwala na to, by wracać do sytuacji z przeszłości i spojrzeć na nie z innej, wyższej perspektywy. Obserwuję, wyciągam wnioski. To kapitalna lekcja!

 

Jestem inny niż w tamtej sytuacji z przed lat, bo odnalazłem mój smak życia, który mnie pociąga, który lubię smakować, który powoduje, że czuję się jak odkrywca. Taki rozwój to ekspedycja na nieoznaczone terytoria gdzie mój wewnętrzny Troll z przerażenia się trzęsie. Podejmując decyzję o każdej mojej wyprawie tak naprawę nie wiem dokąd mnie ona zaprowadzi. Nie wiem do końca co się wydarzy, lecz jestem przekonany, że to będzie coś naprawdę pasjonującego, a zarazem pouczającego. Moje poczucie bezpieczeństwa wypływa z wiary we własne możliwości, z przekonania, że dam sobie radę niezależnie od tego, co się wydarzy. Bo wziąłem odpowiedzialność za mój rozwój i chęć korzystania z życia.

 

To też odwaga. Przykrywa mój strach i mojego wewnętrznego Trolla, który bardzo chce wrócić do strefy komfortu. Bo strach jest, ale mu się nie poddaję. Dopuszczam do głosu odwagę, bo wiem już, że chcę przejść przez życie czerpiąc z niego jak najwięcej. Chcę czuć dumę z osiągnięć – ciężko na to pracowałem. Chcę iść z podniesioną głową, bez fałszywej skromności, bo wiem, że mam do tego prawo.

 

Odkrywam ludzi na nowo przyglądając się im za każdym razem, kiedy ponownie się spotkamy. Zmieniam się i patrzę inaczej, widzę więcej. Nie zaszufladkuję Cię. Każde nasze kolejne spotkanie to będzie szansa dla nas, by poznać się na nowo. Szansa dla mnie, by zrozumieć Cię lepiej. Szansa dla Ciebie, byś pokazał mi coś nowego w Tobie. Otwieram się na ludzi, słucham ich, podchodzę z empatią, wyrozumiałością, nie buduję ocen na podstawie małego wycinka wiedzy. Mam oczywiście swoje poglądy i przekonania, ale daję szansę innym na przedstawienie ich własnych.

Tytuły z czasem przestają mieć znaczenie: dyrektor, prezes, doktor, inżynier, proboszcz… niektóre z nich mogą onieśmielać. Tu przestaję być uczniem, a staję się partnerem, który jest z drugą osobą w kontakcie i słucha. Lecz bez służalczości, a raczej z ciekawości.

 

W takiej przygodzie przestaję odgrywać role dopasowane do konkretnych osób. Tutaj moja uwaga jest skierowana do wewnątrz, bo ja biorę odpowiedzialność za jakość mojej przygody, jej etapy i smak jaki chcę czuć podczas każdego dnia, w każdej chwili, wypełniając ją pełnią życia.

Codzienna praca ma być narzędziem w podróży Twego życia, a nie celem.